Vancouver 23.06.2013
Wczoraj tańczyłam w
Pro-Am Fiesta. Do The Grand Ballroom przyjechałyśmy z Mamą
półtorej godziny wcześniej. Przebrałam się więc bez pospiechu,
a Mama mnie uczesała. Potem obie stwierdziłyśmy, że ta fryzura
udała się najlepiej z dotychczasowych. Podchodziło się przywitać
wiele znajomych tancerzy, trenerów i sędziów. Tańczyliśmy z
Andym jak zawsze w kategorii Solo Routine, ale w odróżnieniu od
poprzednich turniejów, mieliśmy już 3 tańce: Cha-cha, Rumba i
Samba. Na szczęście Andy był organizatorem tych zawodów i dzięki
jego wspaniałomyślności zapłaciłam tylko za jeden taniec, a
oprócz tego dał nam z Mamą dwa bilety. Kiedy odczytano nasze
nazwiska podczas wejścia na parkiet, rozległy się głośne brawa i
dopingujące okrzyki, a to oznaczało, że pamiętają! Miałyśmy z
mamą tylko 10 min. między tańcami na przebranie mnie w pozostałe
dwie sukienki.
Na parkiecie zmieniały
się rytmy, style i poziomy tancerzy. Jak w kalejdoskopie zmieniały
się barwy strojów. Podczas ogłoszenia wyników, okazało się, że
wszystkie trzy nasze tańce zdobyły pierwsze miejsce, a najlepszym
Solo Routine uznali naszą Sambę, (tak jak chciałam!) musiałam
więc wrócić wieczorem na pokaz. Kiedy z Mamą wróciłyśmy,
dosłownie tuż przed wejściem na parkiet, Spojrzałam na wszelki
wypadek na swoje koła i... o mało nie umarłam ze strachu. Oś
jednego z kół nie do końca weszła do środka i zdradziecko
pobłyskiwała. Na odpinania pasa i przesiadanie się na krzesło nie
było czasu. Podjechałam więc do poręczy trybuny przyciągnęłam
się do niej jedną ręką przechylając wózek i stanęłam na
jednym kole, jak doświadczony paraplegik, a Mama wyjęła i wsunęła
z powrotem koło. Dziś obie nie możemy uwierzyć, że moje ręce
stają się takie... silne i sprawne. Wczoraj to się stało tak zbyt
szybko, przed wejściem, więc podczas pokazu Samby nie mogłam
opanować zdenerwowania i kiedy skończyliśmy, Andy powiedział:
„byłaś za szybka”. Ale dzisiaj dostałam od niego takiego
maila: „Droga Lesia, dziękuję, że tańczyłaś ze mną wczoraj.
Byłaś świetna i publiczność cię kocha!
Czasem jesteś zbyt podekscytowana, ale taka już
jesteś. To dobrze, ze taka jesteś, więc nie martw się o to.
Uważaj na siebie, dobrze odpocznij i zobaczenia w czwartek na
workshopie”. Andy jest pierwszym, który nie tylko akceptuje mnie
taką, jaka jestem, ale obrócił moją zbyt dużą emocjonalność
na pozytywną cechę. Od tego dosłownie wyrastają skrzydła!
Wczoraj też minęły dwa lata, odkąd przyleciałyśmy do Kanady.
Wydaje się, że jesteśmy tu o wiele dłużej... W ten czwartek mamy
dugi workshop. Zaprosiła nas, by go pokazać organizacja osób
niepełnosprawnych http://www.connectra.org/
jestem bardzo ciekawa, ile będzie wózkowiczów.
![]() |
WRĘCZENIE DYPLOMU |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz