sobota, 19 kwietnia 2014

KIM JESTEM?

Vancouver 18.04.2014

Powiem otwarcie. Zwlekałam z napisaniem nowego wpisu na blogu, bo... co raz trudniej jest mi myśleć po polsku. Moje uszy słyszą rosyjską (rozmowy z Mamą) i angielską (rozmowy sąsiadami, znajomymi i obcymi ludźmi) mowę. Moje usta mówią po rosyjsku i [jeszcze z dużym trudem] po angielsku. Moje oczy czytają rosyjskie, angielskie i polskie teksty. A w którym języku myśli moja głowa? Nie wiem. W ilu procentach jestem Polką? W ilu procentach jestem Rosjanką? Czy kiedykolwiek poczuję się Kanadyjką? Nie wiem. Kim jestem? Nie wiem.

Wiem jedno. Odkąd zaczęłam tańczyć z Andy'm i publikować wideo z naszych turniejów i występów w internecie, stałam się [za pośrednictwem Facebook'a] zauważalna. Polscy tancerze na wózkach, którzy nawet nie patrzyli w moją stronę, kiedy trenowałam taniec w Polsce, nagle zapraszają mnie do ''grona znajomych'', rozmawiają ze mną na czacie, ''biorą pod włos'' słowami: „Takich ludzi się nie zapomina”... w zawoalowanej formie proszą, żebym pomogła im z zaproszeniem do Kanady. Kiedy dowiadują się, że nie mogę pomóc, śmiertelnie się obrażają.
Przypomnę tylko wszystkim, że przyjechałyśmy z Mamą (69 lat) do Kanady nie mając ANI rodziny, ANI znajomych, ANI pieniędzy. Przez jakiś czas mieszkałyśmy w schronisku dla bezdomnych, potem w domu dla maltretowanych kobiet, (w Polsce, zanim dostałyśmy mieszkanie, w podobnym ośrodku mieszkała Mama. Nikomu tego nie życzę!) bo pieniędzy na hotel wystarczyło tylko na 10 dni. Chcecie przyjechać? Macie odwagę zaryzykować i przejść gorsze warunki, żeby potem (MOŻE) było lepiej? Nam się udało, (nadal czekamy na pobyt stały) mieszkamy we wspaniałych warunkach, mam możliwości rozwoju swoich pasji. Czy uda się to komuś innemu? Nie wiem. Czy będę mogla komuś pomóc? Kontaktami, tak. Ale tylko wtedy, kiedy ta osoba będzie TU, NA MIEJSCU. Nie jestem w stanie ''załatwić'' zaproszenia. I nie trzeba zazdrościć. Bardzo ciężko na to wszystko pracuję. Nie bez porażek.
Jeszcze coś... i powie to każdy imigrant. Przyjeżdżając do obcego kraju musisz zapomnieć o tym, kim byłeś u siebie i zacząć od nowa, nawet jeśli byłeś Mistrzem Świata.

Jest też dobra strona ''popularności''. Zauważono mnie w... Rosji i byłych republikach Związku Radzieckiego. ''Zaprzyjaźniłam się'' na Facebook'u z prezesem integracyjnego klubu tańca w Kazachstanie. Oni nie mają żadnej bazy wiedzy o tańcu na wózkach. Uczą się z internetu. Tak właśnie odkryli mój kanał na You Tube http://www.youtube.com/playlist?list=PLzOyThP0jtK2nkELq5_M8Wdqlv6VOc49l z wideo moich tańców z Andym. Śledzą moje poczynania i mówią, że szczególnie są bardzo pomocne wideo z lekcji. A ostatnio dostałam taką wiadomość od innej facebookowej znajomej, mieszkającej w małym rosyjskim miasteczku i marzącej o tańcu na wózku: „Olesia, pozdrowienia! Wszystkie twoje treningi i występy umieszczam na rosyjskich portalach społecznościowych. Bardzo wiele osób cię podziwia! Wszyscy życzą ci powodzenia, sukcesów i żebyś zawsze pozostawała tak samo wesoła! Obiecałam, że przekażę ci wszystkie życzenia, więc to robię :)” To dla mnie bardzo szczególne słowa, bo pochodzą z kraju, gdzie po raz pierwszy w życiu poczułam odrzucenie.

Czy ja się zmieniam? Na pewno. Uczę się szanować czas i decyzje innych ludzi. Sama też doświadczam tego od nich. Najlepszym przykładem jest dla mnie Andy.
Choć zawsze podchodziłam i nadal podchodzę bardzo ostrożnie do określania kogoś słowem PRZYJACIEL, (w Polsce ''zostawiłam'' tylko jedną osobę, którą mogę tak określić – Kuraczku, to o tobie :)) to jestem prawie pewna, że tutaj taką osobą jest i będzie, nawet kiedy skończę tańczyć, Andy. Długo by o tym mówić, co dla mnie robi...

Pod koniec ubiegłego roku dostałam nieoficjalne zaproszenie na Puchar Kontynentów w tańcu na wózkach, który odbywa się w St. Petersburgu w Rosji. Zaczęłam więc szukać partnera. Znalazłam go na początku marca, też dzięki Facebookowi.

Ten, kto uprawia Taniec Towarzyski, wie, jak trudno znaleźć odpowiedniego partnera i jak ciężko czasami się dogadać...
W Polsce miałam 4 partnerów tanecznych. Dima niektórymi cechami charakteru i podejściem do mnie, przypomina mi dwóch z nich. Grzegorza Żuchowskiego i Adama Trettera. Obaj rozumieli moje możliwości fizyczne, ale traktowali normalnie. Grzesiek sam był/jest na wózku. Tańczył ze mną w DUO. Natomiast Adam od dziecka miał kontakt z niepełnosprawnymi rówieśnikami. Potrafił np. pomóc mi ubrać buty, a za chwilę pójść ze mną na piwo. Tutaj niepełnosprawni są równoprawną częścią społeczeństwa. Uczą się w zwykłych szkołach. Często ludzie instynktownie wiedzą, jak pomóc komuś na wózku np. w sklepie lub na ulicy. Stąd, myślę, wynika mentalność Dimy. Choć pochodzi z Rosji, jest Kanadyjczykiem z krwi i kości. Na pierwszych spotkaniach z Andym, który podjął się, (za część normalnej ceny!) jak sam mówi: – ''niesamowitego wyzwania, trenować taką jedyną parę w BC, a może i w Kanadzie'', uważnie obserwował, jak Andy rozmawia ze mną i jak mi pomaga. Teraz Dima uczy się mi pomagać i robi to coraz bardziej pewnie. Ale najważniejsze dla mnie to, że on, tak, jak Andy uczy się mnie słuchać i rozumieć. Ja wiem, że to nie łatwe.
Trenuję obecnie 3 razy w tygodniu. Wtorki – mam lekcję z Andym, czwartki – mam wspólną lekcję z nim i z Dimą, niedziele – practice tylko z Dimą. Jestem cholernie zmęczona, ale szczęśliwa!

14 marca mieliśmy z Dimą debiut taneczny na imprezie Connec Tra EXPO 2014. Pod koniec maja, planujemy udział w (zwykłym) turnieju tanecznym http://pacificaball.ca/ w Victorii – stolicy Kolumbii Brytyjskiej. Andy będzie tam sędzią. Ale naszym głównym celem jest Puchar Kontynentów.
Niedawno też ruszyła nasza kampania społeczna dla Kanady https://www.kickstarter.com/projects/1089670682/olesias-five-dances