Vancouver 31.08.2013
Kiedy przypominam sobie wypadek
wydaje się, jak by to było bardzo dawno i nie ze mną. A to dopiero trochę ponad
dwa tygodnie. Stało się to 15 sierpnia, w czwartek. Kiedy do szpitala
przyjechali Mama i Alex zaraz po wypadku, poprosiłam żeby zadzwonili do
Andy'ego i powiedzieli, co się stało i że w poniedziałek nie będę mogla
przyjechać na trening. To akurat wiedziałam na pewno. Strasznie bolała mnie
głowa i jeszcze nie było wiadomo, czy nie mam innych obrażeń. Kiedy byłam
przytomna, myślałam tylko o tym, kiedy będę mogla wrócić do tańca. Nie mogę
teraz przerwać taniec. Nie w tym momencie! Na drugi dzień powiedziałam Mamie,
że zamierzam pojechać na trening w następny poniedziałek. Mama na to, że
zwariowałam. Bardzo dużo myślałam o tym, dlaczego to się stało i czemu właśnie
tamtego dnia... przecież wiele lat jeżdżę tyłem [tak jest szybciej] jeździłam
dużo po Warszawie, która w większości jest nie przystosowana dla o/n na
wózkach. Jeździłam sporo po Van i nic się nie wydarzyło. Potem przyszło mi do
głowy, że to musiała być Ręka Staruszka i że to MUSI BYĆ PO COŚ! Może po to,
żebyśmy z Mamą zyskały na czasie... i już w dzień, kiedy Mama była na rozmowie
dot. deportacji, po południu zadzwonił znajomy prawnik, który z nią był i
powiedział, że dzwonił do niego oficer i powiadomił, że Mama nie musi sprawdzać
rejsów do polski i że następne spotkanie jest odwołane. Przynajmniej na razie.
Czyżby to była Jego odpowiedź? Wizyte u neurologa mam 13 września.
Kiedy po kilku dniach
napisałam Andy'emu, co się dokładnie stało i że chcę już zacząć trenować,
odpisał m.in. to: ''Droga Lesia, tak bardzo mi
przykro z powodu twojego wypadku. Myślę o twoim stanie codziennie. Wiem, że
chcesz tańczyć tak szybko, jak to możliwe, ale proszę daj sobie czas, aby
odzyskać siły. Wstrząśnienia mózgu są różne, a czas jest jedyną rzeczą, która
daje pełny powrót do zdrowia. Nawet profesjonalni sportowcy mogą wziąć tydzień
wolnego, aby odzyskać siły nawet po drobniejszych wypadkach. Uważaj na
siebie.'' ale ja już wtedy zdecydowałam, że pojadę z Mamą w sobotę na Hawaiian Night i jeśli będę dobrze się czuła, to w
poniedziałek jadę na trening. To był super wieczór! Hawajska muzyka, na stołach
kuchnia japońska, na parkiecie grupa taneczna prosto z Hawajów [to tylko kilka
godzin lotu] egzotyczne kostiumy i instrumenty muzyczne. Absolutnie wszystkich
widzów urzekł najmłodszy tancerz – sześcioletni chłopiec. W finale niczym Mogli
z bajki Kiplinga, wykonał niesamowity taniec z płonącymi pochodniami.
Siedziałyśmy przy stoliku ze znajomą parą tancerzy. Chris zreperował Kiedyś mój
wózek taneczny, a Elise... no cóż, jest jedną z wielu moich ''fanów''. :) Przed
przedstawieniem każdy gość mógł do woli potańczyć, a potem Andy prowadził
krótkie zabawy i konkursy taneczne. Elise wyciągnęła moją Mamę na parkiet i
obie fajnie się bawiły. Na drugi Dzień napisałam Elise podziękowanie za zajęcie
się Mamą, bo ona ma tak mało radości w życiu i wysłałam jej historię naszego
życia. Odpisała, że jest wstrząśnięta naszymi przeżyciami i że nie może
przestać myśleć o tym, co przeczytała. Mam teraz wyrzuty sumienia, bo nie
Chciałam wzbudzić aż takiego współczucia. W miniony czwartek [dwa tygodnie po
wypadku] czekała na mnie bardzo miła niespodzianka. Andy dał mi maskotkę –
puchatego kaczorka, mówiąc, że to prezent od Elise i Chrisa. Jeden z trenerów
Kirił, kiedy w czwartek dowiedziawszy się o moim wypadku i o możliwej
deportacji, dosłownie w ciągu 20 min. napisał dla mnie list popierający. Kirił
jest członkiem http://www.canadiandancesportfederation.ca/ Denis Tremblay, który też jest jej członkiem,
powiedział, że uwielbia mój taniec i chętnie napisze taki list. Potem kiedy
zobaczył nasze tango, bardzo żywo zareagował. Słychać to w tle wideo.