W poprzednim poście bloga można obejrzeć
video z ostatniego turnieju w studio Andy'ego. Moja była trenerka –
pani Iwona Ciok, skomentowała je tak: ''Uważam, że zrobiłaś
ogromne postępy, Andy jest bardzo dobrym nauczycielem i choreografem
(podziwiam Go), jest też wyjątkowym człowiekiem, bo widzi
niewidoczne''. A ja myślę, że postępy są, WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE
ANDY ''WIDZI NIEWIDOCZNE''. Chyba zawsze będę pamiętać moment,
kiedy on był, rok temu, na moich urodzinach i kiedy zaczęliśmy
oglądać nasz z Mama album rodzinny, wskazał na jedno ze zdjęć, i
powiedział: ''od początku miałaś takie oczy, jest w nich rozum i
siła''! Znał mnie wtedy dopiero od dwóch miesięcy...
Każdą
mamę, która wychowuje chore dziecko (zwłaszcza bez męża) powinno
się podziwiać. Ja podziwiam moją mamę! wychowała mnie bez ojca.
Po prostu nie chciała mieć jeszcze na wychowaniu pijaka. Dla niej
najważniejsza była spokojna atmosfera w naszym domu. Tak, może nam
obu było łatwiej w porównaniu z innymi, bo przy tak silnym MPD mam
nienaruszony intelekt. Ale i on mógł się nie rozwinąć, gdyby nie
starania Mama. To ona, na dalekiej Północy Rosji, po kolana w
śniegu, po zamarzniętych rurach głównego
ogrzewania,
ciągnęła mnie na sankach do starego, poszarpanego i jedynego na
wiele kilometrów klubu, gdy przywieźli do niego nowy film. To ona
obwieszona walizkami i torbami, jeździła ze mną (dosłownie) pod
pachą na południe nad Morza Czarne i to nie do żadnego sanatorium,
tylko na własną rękę, aby ''dotknęło mnie ciepłe morze''. To
ona, kiedy miałam 6 lat, zaryzykowała i zrezygnowała z pomocy
swojej mamy (moja babcia, która przyjechała do nas w okolicy
Tiumeni spod Moskwy, żeby się mną opiekować Mama pracowała.)
Mama nauczyła mnie, ubierać się i jeść samodzielnie. To dało
jej możliwość chodzić do pracy. Mam bardzo dużą spastyczność
i atetozę, ale Mama nauczyła mnie radzić sobie z tym i
wytrzymywać ból fizyczny. Kiedy miałam 11 lat, byliśmy na
oddziale dla dzieci z porażeniem mózgowym w jakimś szpitalu w
Tartu w Estonii, lekarze byli zaskoczeni, że niechodzące dziecko z
taką spastycznością i atetozą w rękach, z uporem maniaka naciąga
na siebie rajstopy. Tak, jak w wypadku każdego (czasami nawet
zdrowego) dziecka, dorastającego bez ojca, myślałam, że dobrze
nam z Mamą we dwie, ale później zdałam sobie sprawę, jak było
i jest jej ciężko. Mama zrobiła wszystko, żebym zaczęła chodzić
o własnych siłach. Dwa razy w życiu rzuciła wszystko, co miała,
abym mogla żyć godnie. Kiedy miała 50 lat, wywiozła mnie z Rosji
do Polski, po 20 latach wyjechała ze mną do Kanady. Niestety
chodzić nie zaczęłam, ale bardzo dużo osiągnęłam i znowu
wszystko dzięki pomocy Mamy. Teraz jestem prawie całkowicie
samodzielna fizycznie. Ale zajęło nam to wiele lat pracy, bólu i
łez. Przez całe życie (gdy jako dziecko, powtarzałam; "nie
mogę", "nie potrafię", itp.) słyszałam od Mamy:
"Próbuj, aż się uda!" Teraz, gdy mówię: "Chcę
spróbować," Mama mówi: "Działaj!"
A tak wyglądała nasza miejscowość (Łabytnangi) w Rosji.
Dopiero kilka tygodni po ostatnim Grand Ball,
sądząc po facebookowych komentarzach pod zdjęciami pustego [Bez
mebli, zdjęć na ścianach, świateł i z zerwanym parkietem, robiło
bardzo przygnębiające wrażenie.] studia, do niektórych tancerzy
dotarło, że to już koniec studia. Ale wczoraj zobaczyłam nową
stronę internetową Andy'ego. I po raz kolejny muszę powiedzieć,
jak bardzo go podziwiam! Nigdy nie widziałam lepszej strony z
ofertą taneczną! Tam jest całe jego życie, a na przyszłość...
praca, praca, praca! Zobaczcie sami http://www.grandballroom.com/
Przez ostatnie miesiące widziałam, jak
stopniowo ''umierało'' The Grand Ballroom. Zaczęło się od
wyprzedaży tanecznego obuwia. Potem pojawiły się teczki –
katalogi ze zdjęciami rzeczy, mebli i zdjęć z autografami znanych
amerykańskich, kanadyjskich i europejskich tancerzy, które można
było kupić. Sprzedawano też pamiątki z logiem studia; kubki,
breloczki itp. Któregoś dnia, czekając na lekcję [Kiedy Andy był
zajęty inną uczennicą.] zapytałam sekretarki, ile kosztuje kubek
ze zdjęciem GB. A kiedy czekałam po lekcji na transport, Andy
podszedł do mnie i dał mi jeden z tych kubków. Potem zobaczyłam,
że był na nim jego autograf: ''To Olesia. All the best! Andy''. A
byłam pewna, że nie mógł słyszeć, że pytałam o cenę...
Natomiast pierwszym prezentem urodzinowym od
Andy'ego były 4 zdjęcia oprawione w jedną dużą ramkę z napisem
''A dream comes true!'' Zawsze lubiłam na nie patrzeć, kiedy
wisiały przy drzwiach jego biura. Na tych zdjęciach są uwiecznione
początki Grand Ballroom, dosłownie gołe ściany i pierwsze dni po
jego otwarciu, a na nowiutkim parkiecie w walcowej pozie stoją
młodzi Andy i Wendy. Te zdjęcia są dla mnie symbolem spełnienia
marzeń, bardzo ciężkiej pracy, ale też całej epoki [20 lat]
tanecznej. Teraz wiszą nad moim biurkiem.
Mama
wiedziała, jak bardzo chciałabym mieć doże lustro dla treningów
i jak zachwycałam się przenośnymi (na kółkach) lustrami
sprowadzonymi przez Andy'ego z USA 20 lat temu. Kilka dni przed moimi
urodzinami na stronie fb studia opublikowano ogłoszenie, że mają
do sprzedania ostatnie takie lustro. Mama powiedziała, że możemy
je kupić, ale w żaden sposób nie mogłyśmy znaleźć nikogo ze
znajomych z odpowiednio dużym samochodem. i... Przepraszam, ale
MUSZĘ ZNOWU to powiedzieć... To niesamowite dla mnie, że w
Kanadzie bardzo często pomagają mi ludzie, którzy prawie lub wcale
mnie nie znają! Na fb odezwała się do mnie pewna tancerka, znam ją
tylko z widzenia ze studia. Poprosiła swojego ojca, by przywiózł
mi to lustro. Sama też przyjechała i przywiozła kolejne prezenty
od Andy'ego; dwa piękne profesjonalne zdjęcia z naszego Tanga i
Samby oraz profesjonalne nagranie naszych występów na ostatnim
Grand Ball. Na moje podziękowania za pomoc, dziewczyna odpisała:
''Nie ma za co Olesia!
Cieszę się, że mogłam pomóc... Bardzo przyczyniasz się do
naszej społeczności tanecznej w bardzo szczególny i pozytywny
sposób, a ja osobiście jestem zainspirowana twoją pasją i
determinacją. Myślę, że ważne jest, aby zawsze pomagać sobie
nawzajem w jakikolwiek możliwy sposób!''
Od
Mamy dostałam też bilet na koncert Vitasa – rosyjskiego
piosenkarza o niezwykłym glosie, który w styczniu przyjedzie na
tournee do
Kanady.
To moja ulubiona jego piosenka
http://www.youtube.com/watch?v=P9A1-fxd-hI
16 grudnia miałam pierwszy wolontariat. Były
to zajęcia taneczne dla osób z porażeniem mózgowym i nie tylko.
To jest grupa bardzo mieszana. Ludzie są w różnym wieku
[najmłodszy ma 5 lat, najstarszy około 50] i w różnym stanie.
Styl jest ogólny, w większości pop. Celem jest, dobra zabawa i
rozluźnienie mięśni. Zajęcia prowadzi instruktorka fitness. Stara
się podchodzić bardzo indywidualnie do każdego. Starałam się
pomagać chłopcu z dużą atetozą głowy i spastycznością w
rękach i nogach, który mimo to, na zajęciach poruszał się w
specjalnym chodziku. Ma około 6 – 7 lat. Nie wiem, na ile jest
samodzielny na co dzień, ale na zajęciach karmił go ojciec.
Dziecko [chyba] nie mówi, ale wszystko rozumie i ma bardzo mądre
oczy. Była z nim też mama i dwójka młodszego zdrowego rodzeństwa.
Była też dziewczyna 12 – 13 lat, na wózku w pozycji półleżącej.
Nie mówi i wygląda na to, że kontakt ma tylko z mamą i z
opiekunką, która z nią tańczy na zajęciach. Trzecim wózkowiczem
była 5 – 6 letnia dziewczynka, chyba nie ma MPD. Poruszała się
wolno i ostrożnie, jak by była z porcelany, i często płakała. Z
nią też byli rodzice. Był też pan około 50, z lekkim porażeniem
– chodzący. Patrzyłam na te dzieciaki i myślałam o tym, jak
bardzo inne było moje dzieciństwo... i tak naprawdę jeszcze wiele
dzieci w innych krajach mogą tylko pomarzyć o warunkach, które
mają te tutaj. Jestem bardzo ciekawa tego doświadczenia i czy uda
mi się wyłonić z tej grupy przyszłego tancerza... Chodzi mi po
głowie pewien szalony pomysł, ale na to muszą się złożyć wiele
czynników, więc na razie cicho-sza o tym ;-P
Tymczasem zapraszam do naszego świątecznego
mieszkania.
Migawkao mniei Andynafrancuskimkanale telewizyjnym. Na stronietrzebaprzewinąć w dółdo''emisjiduSamedi9Novembre2013'', a następniekliknąć na symbolkamerypod spodem, który mówi:''regardezl'Integrale'', a potemrozpocznie siępokaz... mójtaniec jestod20:39
Wczoraj w Grand Ballroom odbyła się Farewell Gala. Po bankiecie w restauracji, [na którym nie byłyśmy, bo źle się czułam] Andy i jego żona Wendy wraz z gośćmi przyjechali do studia. Po kilku minutach cała widownia się zapełniła. Nigdy nie widziałam tam tyle ludzi. Nie było wolnych miejsc! Po obu końcach parkietu z sufitu zwisały przenośne ekrany. Publiczność przywitała długimi oklaskami i głośnymi okrzykami wchodzącą Wendy, a następnie całą rzeszę [ok. 15 osób] sędziów. Ale kiedy na parkiecie pojawił się Andy, cała widownia dosłownie wybuchnęła owacjami. Po jego krótkim przemówieniu, zaczął się pokaz kilkuminutowego filmu o 20 latniej historii Grand Ballroom. Więc... Na początku były gołe ściany i... marzenie! Marzenie, by tańczyć i uczyć innych. Marzenie, by dawać radość i pomagać spełniać marzenia innych. Potem przemawiały różne osobistości kanadyjskiego świata tanecznego. Mówili o swoich wspomnieniach związanych z Grand Ballroom, o doświadczeniach, jakie zdobyli dzięki Andy'mu. W przerwach między przemówieniach. Oglądaliśmy wspaniałe pokazy młodych tancerzy. Chyba najbardziej mi się podobały video ''telegramy'' – tancerze [kilku o rosyjsko i polsko brzmiących nazwiskach] z Włoch, Hiszpanii, Łotwy, Australii i USA... Pozdrawiali Andy'ego i Wendy, dziękowali im za piękne wspomnienia i doświadczenia. Oboje byli bardzo wzruszeni. Para nastoletnich tancerzy przebrana za młodych Andy'ego i Wendy wykonała Cza-czę, zapraszając do tańca gospodarzy tego wieczoru. Obejrzeliśmy też fragmenty wywiadów z różnych lat, jakie Andy z ogromnym poczuciem humoru, przeprowadzał z najlepszymi tancerzami podczas turniejów. Widzowie na ekranie i ci, którzy to oglądali śmiali się do łez. Potem sędziowie [mężczyźni] rozegrali krótki skecz specjalnie dla Wendy. Założyli białe szlafroki i zaproponowali pierwszy od 20 lat pobyt w SPA prosto na parkiecie, posadzili na środku sali wymasowali [na niby] i wręczyli jakiś prezent. Sędziny natomiast zdradziły, że Andy jest zapalonym kibicem hokejowym, ale w ciągu ostatnich 20 lat nie miał czasu, by pójść na mecz ulubionej drużyny Canuck, rozebrały więc go z marynarki i założyły mu bluzę Canuck'a z numerem 45 i napisem Wong. Publiczność długo się śmiała. Andy był bardzo wzruszony i szczęśliwy. Jestem pod wrażeniem umiejętności tych ludzi [Andy'ego i Wendy] śmiania się z samych siebie. Potem wygłosił mowę pożegnalną. Dużo mówił o Wendy... o tym, że stworzenie tego studia, to był jej pomysł – on chciał tylko uczyć tańca. Że to Wendy zawsze szukała sponsorów, prowadziła sprawy finansowe, przez 20 lat była ''olejem napędowym tego mechanizmu'', jakim było Grand Ballroom. Powiedział też, że studio było ich dzieckiem i że dziękuje za wsparcie swojemu bratu i przyjaciołom. Kiedy skończył, widzowie przez kilka minut oklaskiwali go na stojąco. Następnie był gwóźdź programu, czyli pokazy Tańców latynoamerykańskich w wykonaniu dwóch najlepszych par Joel López - Kristina Bespechnova i Petar Daskalov - Zia James.
Przeszłyśmy do stałego pobytu, ale to
tylko pierwszy etap, to cud, że w ogóle przeszłyśmy, bo nie mamy
tu, ani rodziny, ani pracy, ani nie znamy dobrze język. Wielu ludzi
spełniających te warunki, zostało wydalonych z kraju. My możemy
zostać... Teraz musimy czekać na ostateczną decyzję ... Więc
tak na prawdę teraz jest największe napięcie. Musimy zrobić
wszystko, żeby pozbyć się kanadyjskiego zasiłku i utrzymać się
samym. Teraz szukam pracy w organizacjach na rzecz osób
niepełnosprawnych, a Mama jako sprzątaczka, albo opiekunka do
dziecka. Mając 70 lat szanse są nikłe...
Vancouver 05.12.2013
Huuurrraaaa!!!! Przyjęli mnie jako
wolontariusza do
http://www.bccerebralpalsy.com/programs/dance-without-limits
będę pomagała maluszkom z MPD podczas zajęć tanecznych! Tu
wolontariat w przyszłości daje szanse na zatrudnienie w
organizacji, gdzie jest się wolontariuszem. Bo pracodawca ma
możliwość obserwacji ewentualnego pracownika. Nie wiem, czy
dostanę tam pracę, ale bardzo bym chciała uczyć dzieci tańca. Na
razie BARDZO się ciesze z tego, że będę wolontariuszem.