niedziela, 3 sierpnia 2014

MYŚLI ANIOŁA STRÓŻA

Vancouver 02.08.2014

Jak tak dalej pójdzie, to złożę wymówienie, albo poproszę o bezterminowy urlop. Nie mam do niej już siły! Coraz częściej aż mi skrzydła opadają, kiedy na nią patrzę! Szef mi ciągle powtarza, żebym na nią uważał. Tiaaa, tylko weź aniele za nią nadąż! Jeździ po mieście jak szalona! Jak nie na trening, to do Chinatown, http://www.tourismvancouver.com/do/activities-attractions/attractions/chinatown-guide/ jak nie tam, to English Bay http://en.wikipedia.org/wiki/English_Bay_%28Vancouver%29 Ostatnio zaciągnęła mnie do dziennicy bezdomnych, a stamtąd do jakiegoś Crab Park. http://www.venturevancouver.com/crab-park-at-portside-vancouver-views
Uwielbia przejeżdżać przez najróżniejsze mosty. Widzi z tych mostów miasto, jak na dłoni, w dole zatokę, a w oddali mamiące ją góry. Ja dostaję od tych widoków zawrotu głowy, a ona wspomina wspinanie... śmieje się, że brakuje jej adrenaliny.
Dwa tygodnie temu, przed wyjazdem Młodego na wakacje, w pięknym miejscu, https://www.google.ca/maps/place/Science+World+at+TELUS+World+of+Science/@49.2733405,-123.1039827,0a,20.4y,332.79h,89.15t,359.75r/data=!3m5!1e4!3m3!1s18115351988554712460!2e3!3e9!4m2!3m1!1s0x0:0x218237371f987037!6m1!1e1 nagrywali na wideo swój pokaz dla konkursu http://inclusive-dance.ru/en/ nie sprawdziła zabezpieczenie z tyłu wózka i podczas tańca wywaliła się, uderzając głową (znowu głową i znowu o asfalt) Mrugnąć nie zdążyłem, nie to, co podtrzymać! Straciła na chwilę przytomność. Młody zbladł, a ona zaraz po ocknięciu się powiedziała do niego: ''I'm fine, don't worry''. Na pogotowiu powiedzieli, że rozbiła głowę. Wstrząsu mózgu na szczęście nie miała. Młody wyjechał na miesiąc. Powtarzałem, żeby teraz odpoczywała, żeby choć trochę zwolniła. A gdzie tam! Wymyśliła, że dopóki go nie ma, Andy nauczy ją Jive'a. Potem będzie łatwiej – tłumaczyła. Dwa dni temu śpieszyła się na lekcję i nie daleko domu z rozpędu na zakręcie najechała na krawężnik, uderzając w niego podnóżkiem i nogami w sandałach........ Widząc zakrwawione palce, od razu postanowiła wrócić do domu. Ale wiedziała, że jeśli pojedzie prosto do mieszkania, to Mama będzie przerażona, poza tym, zanim dojedzie windą na drugie piętro, zrobi się krwawy ślad na chodniku i na korytarzu... Koło domu, sąsiad, stary Chińczyk, podlewał wspólny ogródek. Please, help – powiedziała, pokazując na stopę. Natychmiast pobiegł dzwonić po pogotowie, a po chwili wrócił z inną sąsiadką i razem zaczęli opatrywać jej rany. Paznokieć dużego palca lewej [tak bardzo potrzebnej do tańca] nogi, zszedł całkowicie....... zawiadomili jej Mamę. Wybiegła z domu przerażona. A ona śmiejąc się uspakajała ją: ''Kanada po prostu chce więcej mojej krwi, żebyśmy mogły tu zostać''. Wiedziałem, że jeśli kazać jej przestać się śmiać, rozpłacze się z bólu. To już drugi jej wypadek w tym miesiącu. Ja po prostu nie nadążam... starzeję się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz