niedziela, 22 grudnia 2013

O MOJEJ MAMIE

Vancouver 22.12.2013




Każdą mamę, która wychowuje chore dziecko (zwłaszcza bez męża) powinno się podziwiać. Ja podziwiam moją mamę! wychowała mnie bez ojca. Po prostu nie chciała mieć jeszcze na wychowaniu pijaka. Dla niej najważniejsza była spokojna atmosfera w naszym domu. Tak, może nam obu było łatwiej w porównaniu z innymi, bo przy tak silnym MPD mam nienaruszony intelekt. Ale i on mógł się nie rozwinąć, gdyby nie starania Mama. To ona, na dalekiej Północy Rosji, po kolana w śniegu, po zamarzniętych rurach głównego ogrzewania, ciągnęła mnie na sankach do starego, poszarpanego i jedynego na wiele kilometrów klubu, gdy przywieźli do niego nowy film. To ona obwieszona walizkami i torbami, jeździła ze mną (dosłownie) pod pachą na południe nad Morza Czarne i to nie do żadnego sanatorium, tylko na własną rękę, aby ''dotknęło mnie ciepłe morze''. To ona, kiedy miałam 6 lat, zaryzykowała i zrezygnowała z pomocy swojej mamy (moja babcia, która przyjechała do nas w okolicy Tiumeni spod Moskwy, żeby się mną opiekować Mama pracowała.) Mama nauczyła mnie, ubierać się i jeść samodzielnie. To dało jej możliwość chodzić do pracy. Mam bardzo dużą spastyczność i atetozę, ale Mama nauczyła mnie radzić sobie z tym i wytrzymywać ból fizyczny. Kiedy miałam 11 lat, byliśmy na oddziale dla dzieci z porażeniem mózgowym w jakimś szpitalu w Tartu w Estonii, lekarze byli zaskoczeni, że niechodzące dziecko z taką spastycznością i atetozą w rękach, z uporem maniaka naciąga na siebie rajstopy. Tak, jak w wypadku każdego (czasami nawet zdrowego) dziecka, dorastającego bez ojca, myślałam, że dobrze nam z Mamą we dwie, ale później zdałam sobie sprawę, jak było i jest jej ciężko. Mama zrobiła wszystko, żebym zaczęła chodzić o własnych siłach. Dwa razy w życiu rzuciła wszystko, co miała, abym mogla żyć godnie. Kiedy miała 50 lat, wywiozła mnie z Rosji do Polski, po 20 latach wyjechała ze mną do Kanady. Niestety chodzić nie zaczęłam, ale bardzo dużo osiągnęłam i znowu wszystko dzięki pomocy Mamy. Teraz jestem prawie całkowicie samodzielna fizycznie. Ale zajęło nam to wiele lat pracy, bólu i łez. Przez całe życie (gdy jako dziecko, powtarzałam; "nie mogę", "nie potrafię", itp.) słyszałam od Mamy: "Próbuj, aż się uda!" Teraz, gdy mówię: "Chcę spróbować," Mama mówi: "Działaj!" 

A tak wyglądała nasza miejscowość (Łabytnangi) w Rosji.



 
I WCIĄŻ RAZEM PRZEZ ŻYCIE...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz